Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/72

Ta strona została skorygowana.

I czując w sobie napływ radości i odwagi, Monthomeri jął powoli zbliżać się do swego przeciwnika, lawirując na prawo i na lewo, jakgdyby chciał wybadać drogę. Kraghs obserwował go pilnie swym mętnym złym wzrokiem i powoli przekręcał się to w tę, to w inną stronę, wysunąwszy nieznacznie rękę lewą, a opuściwszy do dołu rękę prawą. Monthomeri zaczął działać z lewej ręki, następnie zaszedł z prawej strony, zbliżając się stopniowo do przeciwnika. Aż wreszcie znalazł odpowiedni moment i uderzył, ale Mistrz, znajdując się z boku, odparował uderzenie i Monthomeri odpadł w tył. Anastazja krzyknęła przeraźliwym piskiem na znak zadowolenia. Kraghs rzucił się naprzód i zamierzał uderzyć studenta, ten jednak wymknął się i po krótkiej chwili przeciwnicy wpadli na siebie.
— Proszę się rozejść! — zakrzyknął Steplton.
Rozeszli się i Mistrz jednocześnie zadał Monthomeri mocne uderzenie. Rachmistrz oznajmił:
— Czas!
Pierwsze starcie było skończone. Widzowie bili oklaski. Wszczęły się rozmowy i hałas. Monthomeri nie czuł zupełnie zmęczenia, ale włochata pierś Mistrza rozszerzała się i zwężała ciężko. Podszedł sekundant i zaczął zwilżać jego czoło gąbką. Anastazja stała przed nim i chłodziła go ręcznikiem.