Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

robiła jakieś dziwne wrażenie wewnętrznej, ukrytej energji. Było to wrażenie tak silne, że medykowi ścisnęło się gardło.
— Nie znam imienia tej mumji, — rzekł Bellingham, przesuwając ręką po tej wyschłej głowie. — Widzi pan, że brakuje zewnętrznego sarkofagu z napisami. Nr. 249, to obecne jedyne jej imię. O widzi pan tutaj ten numer na sarkofagu, to numer z licytacji, na której tę mumję kupiłem.
— Musiał to być swego czasu piękny chłopiec — zauważył Smith.
— To był olbrzym. Mumja ma przeszło sześć stop wysokości. Był on zatem olbrzymem w swoim środowisku, ponieważ Egipcjanie nigdy nie należeli do olbrzymów. Niech pan dotknie tych wielkich kości. Przypuszczam, że za życia niebezpieczne było z nim zadzierać.
Może pomagał on układać temi rękami kamienie piramid — rzekł Monkhouse Lee, obrzucając spojrzeniem pełnem wstrętu te brudne, zakrzywione pazury.
— O, nie ma obawy, ten młodzieniec był zakonserwowany, zabalsamowany, według najbardziej wyrafinowanych metod. Takich luksusów nie stosowano do ludzi z niższego stanu. Ten oto nasz egipski przyjaciel z pewnością pochodził z rasy szlachetnej.
— Dlaczego pan się tak przypatruje temu małemu napisowi koło jego nogi, panie Smith?
— Zdaje się panu i takbym nic nie odczytał, powiedziałem panu przecież, że nie zmam się na językach wschodnich.
— Ach prawda, przypuszczam, że to imię tego człowieka, który balsamował. Musiał to być fachowy i sumienny pracownik. Zaiste, pomyślcie panowie, ile dzieł nowożytnych mogłoby przetrwać 4000 lat?
Mówił dalej w tym tonie na pozór swobodnym i wesołym, ale dla Smitha widocznem było, że drży jeszcze cały z przerażenia.