Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.

O Monkhouse Lee wyraził się kiedyś w następujących słowach:
— Lee, to dobry chłopak, uczciwy człowiek, ale niema sił, ani ambicji. Nie nadałby się na wspólnika dla człowieka, chcącego przedsięwziąć coś wielkiego, to nie dla mnie wspólnik!...
Słuchając takich i tym podobnych uwag, które wydawały mi się zgoła niedorzecznemi Smith palił spokojnie fajkę, puszczał kłęby dymu, potrząsał głową i udzielał swemu sąsiadowi porad lekarskich. Ordynował mu jak najwięcej świeżego powietrza, a mniej pracy, zwłaszcza w godzinach nocnych. U Bellinghama w ostatnim czasie rozwinęło się przyzwyczajenie, które Smith uważał za objaw osłabienia umysłowego. Oto mówił on ustawicznie sam do siebie. W późnych godzinach nocnych, gdy już nie mógł mieć gości, Smith słyszał jego głos ponad sobą. Bellingham wygłaszał jakiś monolog, długi, nieskończony, przechodzący chwilami w cichutki szept, dosłyszalny jednakowoż wśród nocnej ciszy. Te nocne monologi denerwowały medyka do tego stopnia, że wspominał o tem często swojemu sąsiadowi. Bellingham czerwienił się wówczas i przeczył, jakoby wypowiedział choćby jedno słowo. Jednakowoż Abercrombie Smith, musiał wierzyć przedewszystkiem własnym uszom, zwłaszcza, że znalazł potwierdzenie swych obserwacyj u innego człowieka.
Tom Styles, stary służący o pomarszczonej twarzy, który obsługiwał mieszkańców wieży, zapytał go pewnego dnia:
— Panie doktorze, czy pan sądzi, że p. Bellingham jest zdrowy?
— Czy jest zdrowy?
— To jest, czy on zdrowy na głowę?
— Dlaczegóżby miał być chorym na głowę?
— No, ja nie wiem proszę pana, ale jego przyzwyczajenia ogromnie się zmieniły w ostatnich czasach. Jest on zupełnie innym człowiekiem, niż był dawniej, pomimo, że i przedtem to był zupeł-