Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/5

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Prawdopodobnie nigdy nie będzie można sformułować definitywnego i absolutnego sądu o tem, co wydarzyło się między Edwardem Bellingham i Williamem Monkhouse Lee i o przyczynie wielkiego strachu, przeżytego przez d‘Abercrombie Smitha.
Zapewne, posiadamy kompletną i jasną relację z ust samego Smitha, relację wzmocnioną świadectwem służącego Thomasa Styles, czcigodnego duchownego Pluptre Petersona, członka starego uniwersytetu, tudzież innych osób, które przypadkowo był obecne przy tem lub owem wydarzeniu tego osobliwego łańcucha wypadków.
Jednak odpowiedzialność w głównej części spada na samego Smitha i większość czytelników pomyśli, że właściwiej będzie raczej przypuścić, iż mózg ludzki, chociaż napozór zdrowy, miał pewne luki w swych tkankach i jakiś osobliwy błąd w swem funkcjonowaniu, aniżeli sądzić, że natura wyszła ze swego łożyska wśród białego dnia, w samem centrum nauki i światła w tak rozsławionym po świecie uniwersytecie oxfordzkim.
Jeżeli jednak pomyślimy jak dalece drogi są ciasne i powikłane, jak słabe światło rzucają wszystkie lampy naszej wiedzy, gdy chcemy te drogi oświetlić, jakie otaczają je ciemności, jak wielkie i straszne wyłaniają się z nich niewyraźnie możliwości, gubiące się w cieniu, gdy sobie to wszystko uprzytomnimy, to przyjdziemy do wniosku, że śmiałym i bardzo ufnym w siebie musiałby być człowiek, któryby sądził, iż uda mu się ogra-