Strona:PL Doyle - Obcięte uszy.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.

nic, odstąpiłem od niej, kierując się ku wyjściu. Ona pobiegła za mną, podniosła rękę i uderzyła mnie w plecy, wybuchając osobliwie drwiącym śmiechem.
— Zawsze safanduła! — rzekła i wybiegła z domu.
Od tej chwili poczęła mnie nienawidzieć z całego serca, z całej duszy, a jest ona zdolną do takiej gruntownej nienawiści. Głupstwo zrobiłem, nie do darowania głupstwo, że pozwoliłem jej mieszkać u siebie dalej. Nie powiedziałem jednak żonie o całem zajściu ani słowa, bo wiedziałem, że byłoby to dla niej przykre. Czas upływał spokojnie, jak przedtem, aż naraz spostrzegłem, że w duszy Mary zaszła jakaś zmiana. Dotychczas darzyła mnie ona bezgranicznem zaufaniem, aż oto nagle stała się dziwnie podejrzliwą, wypytując mnie ciągle, gdzie byłem, co robiłem, skąd otrzymuję listy, co mam w kieszeniach i o tysiące innych drobiazgów się dopytywała. Z dnia na dzień stawała się więcej rozdrażnioną tak, że w końcu przyszło do częstych nieporozumień i nawet do otwartej kłótni. Wszystko to było dla mnie bardzo zagadkowem. Sary wcale nie widywałem, ale ona z żoną moją prawie się nie rozłączała. Teraz wiem, że to ona uknuła intrygę i żonę przeciw mnie ustawicznie podżegała. Ale wtedy byłem takim gamoniem, że nie zauważyłem tego. Wówczas to złamałem ślub wstrzemięźliwości i zacząłem znowu pić. Z pewnością jednak byłbym tego nie uczynił, gdyby Mary