Strona:PL Doyle - Obcięte uszy.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.

W szeregu znamiennych i osobliwych wydarzeń, które opisałem, wykazując nadzwyczajne przymioty duchowe mego przyjaciela Sherlocka Holmesa, starałem się wybierać tylko takie przygody, które zawierają jak najmniej sensacyi, gdyż one, zdaniem mojem, nadają się więcej niż inne, do należytego scharakteryzowania jego talentu. Niestety, nie zawsze jest możliwą rzeczą oddzielić sensacyę od tematów kryminalnych. A ponieważ podjąłem się spopularyzowania możliwie wszystkich przygód Holmesa, znalazłem się obecnie w przykrem położeniu. Wypada mi: albo ważne szczegóły opuścić i wskutek tego przedstawić niezupełny obraz dotyczącego problemu, albo też ograniczyć się do takich zdarzeń, które przypadkowo sensacyjnemi nie są. Po tych kilku słowach przystępuję do opisania na podstawie własnych notatek, zdarzenia tak dalece osobliwego i przerażającego, że chyba nie wiele co do okropności dorównaćby mu zdołało.
Było to w gorący, upalny dzień sierpnia. Ulica Baker street, rzec można, żarzyła się jak w ogniu, a oślepiające promienie słoneczne, padające na ścianę przeciwległego domu, raziły oczy w wysokim stopniu Wprost wierzyć się nie chciało, że to te same mury, co ongi, wyzierały ku nam z poza zimowej, ciężkiej mgły. Holmes zapuścił