Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/104

Ta strona została uwierzytelniona.
– 100 –

użyteczne w naszym interesie. Jest to rzecz, bardzo ważna dla mnie.
— Wszak muszą istnieć w tym rodzaju gotowe już wypisy? — zapytałem.
— Tak, lecz im bardzo ufać nie można. Oprócz tego ma się pan jeszcze w tym wypisie kierować specyalnemi wskazówkami, które tu wypisałem dla pana. Wypis ten, prosiłbym pana, by był gotów na poniedziałek, na 12 godzinę. Do widzenia, mister Pickroft; jeżeli pan będzie pilny i stateczny, sądzę, że będzie panu u nas dobrze.
Wróciłem do hotelu z wielką księgą pod pachą i z wielkiem wątpieniem w sercu. Z jednej strony mam niby stanowisko i sto funtów zaliczki. Z drugiej strony — widok pustego biura, nieobecność urzędników i inne w tym rodzaju szczegóły zmuszały mnie do głębokiej zadumy nad zamożnością moich chlebodawców. Tak czy owak, pieniądze mam w kieszeni; siadłem tedy do roboty. Pisałem przez całą niedzielę, nie rozprostowując krzyża, i dopisałem w poniedziałek zaledwie do litery N. Poszedłem do swego szefa, zastałem go w tym samym pokoju i przedstawiłem księgę. Przedłużył mi termin do środy. Atoli i w środę rzecz nie była skończona; przesiedziałem nad nią do piątku, t. j. do dnia wczorajszego, i znowu udałem się do pana Harry Pinnera.