Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/11

Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —

— Szybko jedziemy, — rzekł, wyglądając przez okno i spojrzał na zegarek. Bez mała — pięćdziesiąt trzy i pół mili na godzinę.
— Nie zauważyłem słupów wiorstowych, — rzekłem.
— I ja ich nie widziałem. Natomiast słupy telegraficzne rozstawione są tutaj na przestrzeni 60 yardów od siebie, ztąd też rachunek nie jest trudny. Przypuszczam, żeś już czytał w gazetach o zabójstwie Dżona Strakera i o zniknięciu Srebrzystej Gwiazdy.
— Czytałem o tem tylko w Telegraphe i w Chronicle.
— Jest to jeden z tych wypadków, do których zręczna analiza ma być zastosowaną nie tyle dla zdobycia nowych poszlak, ile dla wystudyowania szczegółów. Dramat ten jest do tego stopnia niezwykły, nadto zahacza o sprawy tylu osób, że wprost jesteśmy w kłopocie z powodu nadmiaru przypuszczeń i hypotez. Cała trudność polega na tem, by z tej powodzi bajań reporterskich wyłowić fakty nagie i niezaprzeczone. Następnie gdy upewnimy się już co do tej podstawy, zadaniem naszem będzie poczynienie pewnych poszukiwań i stwierdzeń, tudzież ustanowienie głównych punktów, na których się zasadza cały ten ciemny wypadek. We wtorek otrzymałem dwie depesze: jednę od pułkownika Rossa, właściciela konia, drugą od inspektora Gregori’ego, któremu powierzono tę