Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/124

Ta strona została uwierzytelniona.
– 120 –

siedziałeś z pół minuty, nie myśląc o niczem. Następnie oczy twe zatrzymały się na wizerunku generała Gordona, którego niedawno oprawiłeś w ramkę, i wtedy spostrzegłem z twoich oczu, że począł się bieg myśli. Nie na długo jednakże. Oczy twe przeniosły się wkrótce na wizerunek Henryka Beechera, który bez ramki stoi na książkach. Potem spojrzałeś na ścianę i wyraźną była myśl, która błysnęła ci w głowie; pomyślałeś, że gdyby wizerunek Beechera był w ramce, doskonale pasował by na ścianie, jako odpowiednik do wizerunku generała Gordona.
— Nadzwyczajne! — wykrzyknąłem, — dotychczas nie chybiłeś ani na jotę.
— Dotychczas trudno by nawet chybić. Myśli twe następnie zwróciły się ku Beecherowi; wpatrzyłeś się uporczywie w jego wizerunek, jakby studyując te rysy; potem się zamyśliłeś. Przypomniałeś sobie szczegóły z jego czynnego życia. Byłem pewny, że nie możesz przytem pominąć tej misyi, jaką wziął na siebie ów mąż podczas Wojny Cywilnej. Potem zauważyłem, żeś przestał patrzeć na wizerunek; miałem cię w podejrzeniu, żeś się zamyślił o losach tej wojny, a gdym zauważył, że usta twe zacisnęły się i oczy rozbłysły, byłem już pewny, żeś pomyślał o męstwie, jakie obie strony okazały w tej walce rozpacznej. Potem atoli twarz twoja posmutniała, pokiwałeś głową, przyszła ci