Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/130

Ta strona została uwierzytelniona.
– 126 –

się, jak należy, chociaż by tu, na Brook Street?
Patrzałem na niego ze zdumieniem.
— O! robię to jedynie dla swojej korzyści, nie dla pańskiej, — rzekł. — Będę z panem zupełnie otwarty — i jeżeli się pan zgodzi na moją propozycyę, wyjdę na tem niezawodnie dobrze. Mam kilka setek zbywających, dla czegóż nie miał bym ich użyć korzystnie?
— Lecz jakim sposobem?
— Oto wydał bym je na pana, by potem odzyskać z procentem; jest to spekulacya, jak każda inna, przytem niewątpliwie pewna.
— Cóż ja jednak mam czynić w tej sprawie?
— Otóż powiem panu, posłuchaj! Najmę lokal, umebluję go, najmę służbę i będę łożył na wszystkie pana potrzeby. Pan jedynie będzie przyjmował chorych, nic więcej. Będę nawet dawał panu na pańskie przyjemności. A za to wszystko pan mi będzie oddawał trzy czwarte całego zarobku, jednę czwartę pozostawiając dla siebie.
Oto jakiego rodzaju propozycyę zrobił mi ów pan Blessington. Nie będę utrudzał panów opisem naszych pertraktacyj i umów, powiem jedynie, że ostatecznym ich rezultatem było przeniesienie się moje nazajutrz do nowego lokalu, gdzie wszystko, tak jak rzekł, zostało urządzone. Sam też zamieszkał ze mną w charakterze „stałego