Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/159

Ta strona została uwierzytelniona.
– 155 –

dzialności, dotychczas były bezskuteczne. Znasz moje zdolności, Watsonie; po trzech tedy miesiącach pracy natężonej mogę ci śmiało powiedzieć, żem spotkał wreszcie godnego przeciwnika, przeciwnika, który dorównywa mi siłą intuicyi i przewidywania. Grozę, jaka szła od jego niecnych czynów, w umyśle mym zastępował nieraz podziw i zachwyt dla jego sztuki. Wreszcie zrobił błąd maleńki, błąd ledwie dostrzegalny; skorzystałem z tego, podchwyciłem i począłem ze swej strony oplatać go siecią pajęczą. Teraz jest już prawie całkowicie w mej mocy. Za trzy dni t. j. w przyszły poniedziałek, profesor i główni członkowie tej szajki będą już w rękach sprawiedliwości. A wtedy rozpocznie się sprawa, największa, najciekawsza w tym wieku; wykryje się do czterdziestu zbrodni, i złoczyńcy zostaną powieszeni. Do tego jednak czasu dość jest zrobić jeden drobny błąd, a mogą się wymknąć pomimo dowodów niezbitych.
Gdybym mógł działać w tym kierunku bez wiedzy profesora Moriarti’ego, wszystko by było jaknajlepiej. Mariarti atoli zanadto jest czujny i wie o każdym moim kroku. Nieraz już starał się wymknąć z mej sieci, alem go zawsze pokonał. Nigdym jeszcze nie natężył bardziej sił moich i nigdym jeszcze nie miał takiego przeciwnika. Dziś rano zrobiłem ostateczne przygotowania; za trzy dni mają być wszyscy ujęci. Siedziałem w swym pokoju i właśnie sprawę tę