Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/174

Ta strona została uwierzytelniona.
– 170 –

na wierzchołku skały, zachwycając się tym wspaniałym widokiem.
Do wodospadu prowadziła wązka ścieżka, która urywała się nad samym jego skrajem, tak że powrót trzeba było odbywać tąż drogą. Zaledwieśmy ruszyli od wodospadu, gdy pędem przybiegł ku nam chłopiec z listem w ręku. Na kopercie była firma naszego hotelu; pisał sam gospodarz: w chwilę po naszym wyjściu przyjechała do hotelu jakaś angielka w ostatnim stadjum suchot. Dostała krwotoku i życie jej policzone chyba na godziny; pragnie jednakże pomocy lekarskiej; jeżeli tedy mogę zawrócić z drogi... i t. d. w tym guście. Na końcu był jeszcze dopisek: że Sztejler nie zapomni mi nigdy tej przysługi, jeżeli zawrócę z drogi i przybędę obejrzeć chorą, która uparcie odmawia przyjęcia porady od lekarza szwajcarskiego.
Nie wypadało mi odmówić. Nie wypadało nie iść na wezwanie rodaczki, umierającej w obcym kraju. Przykro mi jednocześnie było zostawiać Holmsa samego. Postanowiliśmy wreszcie, że pozostanie razem z nim ów chłopiec przybyły z listem, ja zaś podążę do Majringenu. Holms miał jeszcze zabawić nieco u wodospadu, a potem powoli udać się do Rozenlautu, gdzie miałem się stawić na wieczór. Gdym się obrócił, odszedłszy już nieco, zobaczyłem Holmsa, opartego plecami o skałę, z rękoma skrzyżowa-