Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —

nie i zagrody w Tawistoku, tudzież całą okolicę w promieniu dziesięciomilowym.
— Zdaje się, że tu w pobliżu są jeszcze inne stajnie?.
— Tak — i to jest okoliczność, którą mieć trzeba wielce na uwadze. Ponieważ Debora, koń, należący do tych stajen, był drugim faworytem, korzystną było dla nich rzeczą, by zniknął pierwszy faworyt. Berajter Silas Braun poczynił wiele zakładów, polegając na swym koniu; stosunek jego do biednego Strakera nie był wcale przyjazny: ta rzecz była pewną. Pomimo jednak, żeśmy przeszukali stajnie jak najstarannej, nie znaleźliśmy nic podejrzanego.
— Zupełnie nic?
— Najzupełniej.
Holms wtulił się głębiej w poduszki i umilkł; rozmowa się przerwała. Po kilku minutach podjechaliśmy do pięknego domku, stojącego koło drogi, pobudowanego z czerwonej cegły. Opodal za parkanem ciągnął się budynek długi i nizki. Dokoła — aż do skrajów horyzontu widniały błota i moczary, paprocią poszyte, więdnącą i pożółkłą; jednostajność widoku w jednem tylko miejscu przerywał zarys dalekich wież Tawistoku i szereg domków na zachodzie, gdzie były stajnie Kepltońskie. Wyszliśmy wszyscy z powozu prócz Holmsa, który wciąż siedział z utkwionemi w przestrzeń oczyma, całkowicie pogrążony w myśleniu. I wtedy tylko,