Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/74

Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —

puszcza, że złodziej aż tu się zakradł i żeśmy go nie spostrzegli?
— Mnie się zdaje, że pan będziesz musiał zacząć wszystko na nowo, — rzekł młody Kuningam złośliwie.
— Ależ, proszę pana, niech pan chwilkę będzie cierpliwy! Chciałbym jeszcze zobaczyć, jak daleko widać z okien sypialni panów. To — pokój, zdaje się, pańskiego syna, — rzekł, otwierając drzwi, — a to jego ubieralnia, w której palił cygaro, gdy wszczął się popłoch. To okno dokąd wychodzi?
Wszedł do sypialni, otworzył drzwi do sąsiedniego pokoju i zajrzał tam.
— Cóż? zaspokojony pan? — rzekł mister Kuningam zjadliwie.
— Dziękuję panu! Widziałem wszystko, co mi było potrzeba.
— Teraz, jeżeli pan sobie życzy, możemy obejrzeć jeszcze mój pokój.
— A! owszem! jeżeli pan pozwoli.
Sędzia wzruszył ramionami i poprowadził nas do swego pokoju, bardzo skromnie umeblowanego. Gdy reszta skierowała się ku oknu, Holms wraz ze mną pozostał nieco w tyle. U nóg łóżka stał mały stolik, a na nim karafka z wodą i pomarańcze na talerzu. Gdyśmy przechodzili koło stolika, Holms, ku wielkiemu memu zdziwieniu, natknął się na stolik i przewrócił go.