Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.
– 79 –

— Był to krok, rzecz prosta, bardzo ryzykowny i jestem pewien, że projektodawcą co do niego był młody Kuningam. Nie znalazłszy dokumentu, pragnęli odwrócić wszelkie podejrzenie, nadając temu charakter zwykłej kradzieży i dla tego porwali to, co mieli pod ręką. To wszystko dotąd bardzo zrozumiałe, są atoli w tem ogniwa, dotychczas bardzo tajemnicze. Przedewszystkiem dążyłem do tego, by odnaleźć brakującą cześć listu. Byłem pewien, że to Alek wyrwał ją z rąk zabitego, i przypuszczałem, że włożył do kieszeni swego ubrania. Gdzież bo ją mógł by włożyć? Pozostawało pytanie: czy nie wyjął jej już ztamtąd? Co do tego, należało się nieco potrudzić — i oto dla czego udaliśmy się do nich do domu.
— Kuningamowie, jeśli panowie pamiętacie, zbliżyli się do nas, gdyśmy byli u drzwi kuchennych. Ogromnie ważną było dla mnie rzeczą, żeby nie było mowy o kartce i żeby jej nie zniszczyli. Inspektor już miał o niej zagadać i zwiastować, jak ważnym jest dla nas dowodem, gdy oto, na szczęście, nastąpił ten mój atak — i rozmowa przeszła na inny temat.
— Ach, tak! — zawołał śmiejąc się pułkownik, — wszystkie tedy nasze współczucia i ubolewania były niepotrzebne, — pan-eś tylko udawał!
— Jako lekarz, muszę oświadczyć, żeś