Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/132

Ta strona została przepisana.

Słyszałem w Ashfor opowiadania o niewierności Napoleona i o skandalach, jakich się dopuszczał.
Cesarz ze swoją dumą i pogardą opinji, bez żadnego wstydu rozpościerał swoje sprawy prywatne; ze swej strony Józefina, kiedy ją zazdrość uniosła, zapomniała o wszelkiej ostrożności i godności i w ten sposób oboje bardzo przykre chwile sprawiali swemu otoczeniu.
Talleyrand obrócił się do ściany z palcem na ustach. Berthier zaczął gryść paznogcie z wściekłością.
Constant tylko próbował stanąć pomiędzy cesarzową i fatalną portjerą.
— Jeżeli wasza cesarska mość raczy zaczekać, zawiadomię cesarza o jej przybyciu rzekł łagodnie.
— A więc on jest tu! — krzyknęła Józefina. — Rozumiem teraz wszystko... tak, wszystko!... A zatem sama mu wyrzucę jego wiarołomstwo! Ustąp, daj mi wejść. Constant!... Jakto, ty śmiesz mi przeszkadzać?...
— Niech wasza cesarska mość pozwoli przynamniej, że ją oznajmię!... — błagał Constant.
— Nie, ja sam a się oznajmię!
I odepchnąwszy nieszczęsnego intendenta, rozsunęła firanki i znikła za niemi.
Rozkazujący głos cesarzowej, zaczerwienione policzki, oczy ciskające płomienie, dały mi mniemanie, że to była kobieta energiczna i silnego charakteru, gotowa odzyskać męża przeciw wszystkim lub zemścić się okrutnie za zniewagę wyrządzoną.
Lecz przeciwnie, ona była tylko istotą słabą i kapryśną.
Posłuszna tylko pierwszym popędom; po uśmierzeniu gniewu, zapadała w zupełną apatję.
Odwaga u niej graniczyła z tchórzowstem.
Naraz rozległo się coś nakształ ryku, coś podobnego do ziewania szakala i prawie zaraz cesarzowa w padła, a za nią Napoleon.