Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/144

Ta strona została przepisana.

wygolonej, która całuje rękę cesarzowej?... To jest Talma, tragik. Zobowiązał kilka razy Napoleona, w trudnych dla niego chwilach. Cesarz nie zapomina dłęgów, zaciągniętych przez Pierwszego Konsula. To także jest siłą pana de Talleyrand. Pożyczył Bonapartemu sto tysięcy franków na kampanję egipską. Napoleon nie przebacza nieprzyjaciołom, ale za to nie opuszcza przyjaciół. Ci, co oddali mu usługę, mogą liczyć na jego wdzięczność. Ma jednego ze swoich stangretów, który pijany jest od rana do nocy; nigdy go nie połaje, ponieważ jest starym wiarusem, któremu sam przypiął medal pod Marengo.
Pan de Caulincourt oddalił się, a ja zatopiłem się w myślach.
Twarz Napoleona prześladowała mnie. Nadzwyczajny ten człowiek, który raz unosił się jak cień bohatera nad polem walki, raz znów ukazywał się w majestacie Cezara i naraz znów, stawał się dzieckiem rozkapryszonem i hałaśliwem.
Niepodobna stworzyć sobie obrazu dokładnego, tej natury zmiennej i nie nadającej się do stałego określenia. Że był potrzebny dla Francji, nie było wątpliwości, lecz czy było zaszczytnie czy hańbiąco zaprzęgać się do jego rydwanu?
Wielki salon był pełny. Ukazywały się bezustannie nowe twarze, na których czytałeś wesołość, fałsz, zazdrość lub ciekawość.
Buduary na lewo i na prawo zapełniły się wojskowymi i członkami ciała prawodawczego... Zorganizowano stoliki wista i gry w „dwadzieścia jeden“...
Podziwiałem piękne tualety i haftowane złotem mundury, gołe ramiona, na których brylanty błyszczały jak krople rosy i tych parweniuszów chwały, wczoraj jeszcze parjasów, a dziś bohaterów.
Przedemną Ney, Lannes i Murat rozmawiali i śmiali się tak swobodnie, jak gdyby byli w obozie.
Niestety! z tych trzech ludzi tak szczęśliwych, tak o nic