Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/59

Ta strona została przepisana.

Twarz Sybilli zajaśniała radością.
— Bardzo ją kochasz?
— Z całej duszy!..
— Nicby nie mogło cię zmusić, abyś się jej wyrzekł?
— Nic!..
— Nawet perspektywa odzyskania twoich dóbr i zamku Grosbois?
— Nawet to!..
Młoda dziewczyna pochwyciła moją rękę i uścisnęła z wykwintnym wdziękiem.
— Mój kuzynku, przebacz, że cię tak nieprzyjaźnie przyjęłam... Teraz nie jesteśmy już nieprzyjaciółmi, lecz kolegami, wspólnikami nawet...
Ściskaliśmy się jeszcze za ręce, kiedy wuj powrócił.




VIII.
Kuzyna Sybilla.


Zdziwienie połączone z zadowoleniem wybiło się na twarzy mojego wuja. Z niedawnego gniewu pozostało mu tylko spojrzenie zmącone i nieustający „tyk“ w szczękach.
To też odezwał się bardzo łagodnie.
— Sybillo, mam kilka ważnych interesów do załatwienia, zajmie mi to parę godzin. Twój kuzyn musi pragnąć zobaczyć park, w którym bawił się będąc dzieckiem, bądź tak dobra, oprowadź go wszędzie.
Sybilla nie miała nic przeciw temu. Mnie zaś zachwycała sposobność porozmawiania z nią swobodnie.
Zaciekawiły mnie nadzwyczajne rzeczy, których się od niej dowiedziałem. Dlaczego radziła, abym nie dowierzał jej ojcu?...
Dlaczego interesowała się mojemi uczuciami?... Potrzebowałem wiedzieć koniecznie.
Łagodny wiatr niósł woń morską. Po strasznej nawałnicy nocnej, miłe ciepłe powietrze działało jak balsam.