Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/6

Ta strona została przepisana.

przywiązania i wstręty z przeszłości. Lecz my, którzy wzrośliśmy na obcej ziemi, my zrozumieliśmy idee postępu, nowe pojęcia i wierzenia; my przeciwnie, chcieliśmy zapomnieć przeszłości, a myśleć tylko o przyszłości.

Francja nie wydawała nam się już krwawą ziemią sankiulotów i gilotyny, ona była królowa na polu bitwy, dzielną wojownicą, atakowaną przez wszystkich i tryumfującą nad wszystkimi, lecz, niestety! tak ze wszech stron szarpaną, że dzieci jej rozprószone po całym świecie, słuszały rozlegający się krzyk rozpaczy i nawoływanie do broni. Ten to krzyk rozpaczy i nawoływanie, raczej niż list wuja, zdecydowały mnie do opuszczenia Anglji.

Oddawna już serce moje interesowało się okrutną walką, jaką moja ojczyzna podtrzymywała sama przeciw całej Europie; pragnąłbym był zaciągnąć się do ochotników, którzy ze wzniosłem poświęceniem biegli bronić jej granic...

Lecz czyżby ojciec mój pozwolił?.. On, który służył pod Kondeuszem i walczył w Quiberon, czy nie obwiniałby mnie o nikczemność? Ojciec bowiem nie znał nigdy moich uczuć.

Dziś, po śmierci ojca, nic nie opierało się powrotowi do Francji. A co najwięcej podniecało mnie do tego, to, że Eugenia, ta, która później została moją żoną, podzielała moje pragnienia.

Rodzice jej pochodzili z młodszej linji de Choiseul, przesądy ich przeto bardziej jeszcze były zakorzenione, niż u mego ojca, a kiedy ona cieszyła się razem ze mną z jakiego nowego zwycięstwa Francji, rodziny nasze, zebrane w salonie, rozpływały się w próżnych żalach i przekleństwach.

Ach! my bardzo kochaliśmy się oboje, ale sądzę, że to wspólne ukochanie ojczyzny takiej, jaką była, które w pewien sposób dzieliło nas od otoczenia, czyniło nas za to leszcze droższymi sobie.

W rogu naszego cottage’u było niskie okno, zasłonięte prawie zwojami róży pnącej: okno pokoju Eugenji. Siadała