Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/78

Ta strona została przepisana.

jeden z tych, których przezwano Spartaninami Renu. Ci ludzie utrzymują, że dobry żołnierz nie powinien wprowadzać żadnego zbytku ani do swojego pożywienia, ani do ubrania. To też nosi on tylko, oprócz munduru, prosty uniform do konnej jazdy. Saint-Cyr jest znakomitym oficerem, a jednak nie jest lubianym. Z nikim nie rozmawia, po skończonej służbie odchodzi do swojego namiotu i gra na skrzypcach. Co do mnie, nie uważam za złe, żeby żołnierz czyścił pas i hafty na mundurze i od czasu do czasu wypił szklankę wina. Lubię smaczne jedzenie i piękny mundur i to nic nie szkodzi mojej odwadze. Patrz pan, te oddziały piechoty, na lewo...
— Żółte plastrony?
— Tak; otóż to są sławni grenadjerzy Oudinot’a. Tamci zaś, którzy mają czerwone epolety, to grenadjerzy gwardii cesarskiej. Gwardja cesarska, jak pan wiesz, była przedtem gwardją konsula, który wygrała bitwę pod Marengo. Po tem zwycięztwie ośmiuset granadjerów zostało udekorowanych krzyżem legji honorowej... Tu jest pułk 57 linjowy, ochrzczony, „Straszny“... Tam pułk 7 lekkiej piechoty, który wrócił z Pirenejów. Są to najwytrwalsi piechurzy i najwięksi ladaco z całej armji. Ten oddział zielony, to konni strzelcy, nazywani także „straż konna“. Cesarz najlepiej ten pułk lubi. Otóż, mówiąc między nami, nie ma racji, huzarzy berniszońscy daleko więcej warci!... Tam ci zaś, w zielonych futrach, także strzelcy, lecz nie umiałbym powiedzieć do jakiego pułku należą. Pułkownik ich doskonale nimi dowodzi. Manewrują zawsze otwartą kolumną na skrzydłach naszych oddziałów, potem rozwijają się w linję do szarżowania... Cudownie to wygląda, nawet my nie potrafilibyśmy lepiej!... Teraz panie de Laval, jesteśmy w obozie; zaprowadzę pana prosto do cesarskiej kwatery.