Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.

nasz klient. On zjawia się tam widocznie tylko dla widzenia się ze mną, gdyż zresztą biuro jest zupełnie puste.
— To daje do myślenia — rzekł Holmes.
— Patrzcie, patrzcie panowie — zawołał Pyczoft — czyż wam nie powiedziałem? idzie przed nami!
Wskazał nam rosłego, silnie zbudowanego mężczyznę z ciemnymi włosami, który spiesznie szedł drugą stroną ulicy. W chwili kiedyśmy go obserwowali patrzył on właśnie na roznosiciela gazet, wykrzykującego tytuły wieczornych nowości.
Szybko przecisnął się wśród omnibusów i dorożek, kupił numer dziennika, chwycił go gwałtownie i zniknął z nim w bramie passażu.
— Teraz idzie do biura! rzekł Pyczoft — tędy się wchodzi Chodźcie panowie, już ja się postaram, że nie będziemy mieć żadnych trudności.

Idąc za nim, weszliśmy aż na piąte piętro, gdzie klient nasz zapukał do wpółotwartych drzwi. Jakiś głos zawołał: „proszę!” i weszliśmy do pustego nieumeblowanego pokoju, znanego nam już z opisu Pyczofta.
Przy jedynym znajdującym się tam stole siedział człowiek, którego widzieliśmy na ulicy; przed