Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/28

Ta strona została uwierzytelniona.

— Różne papiery mego ojczyma.
— Tak! — A więc pani już tam zaglądała kiedy?
— Raz jeden tylko, przed laty. Nie było tam nic prócz papierów, o ile sobie przypominam.
— Czy tam nie siedzi czasem kot w tej szafie?
— Nie! Zkąd panu przyszedł taki osobliwy pomysł do głowy?
— Patrz pani tutaj. — Zdjął z szafy mały spodeczek pełen mleka, który stał na jej wierzchu.
— Nie; my nie trzymamy kota. Ale lampart i pawian są w domu.
— A tak! Wprawdzie lampart jest niczem innem, jak wielkim kotem, ale spodeczek mleka z wszelką pewnością nie zaspokoiłby i drobnej cząstki jego potrzeb. Jedno tylko jeszcze chciałbym zbadać. — Tu ukląkł przed drewnianem krzesłem i począł bacznie przyglądać się jego siedzeniu.
— Dziękuję. To zatem byłoby już stwierdzone, — rzekł, podnosząc się i chowając lupę. — Ho! Tu widzę jeszcze coś zajmującego!
Przedmiotem, który zwrócił jego uwagę, był mały harap na psy, który wisiał w jednym końcu łóżka i którego sznur tak był związany, że tworzył okrągłą pętlicę.
— Co o tem sądzisz, Watsonie?
— To całkiem zwyczajny harap na psy. Nie mogę sobie tylko wytłomaczyć, do czego może służyć ta pętlica.
— A więc nie jest to znów tak całkiem zwyczajny harap, nieprawdaż? Ach tak, świat jest niegodziwy! A już najgorsza rzecz, skoro zdolna głowa używa swych darów do celów zbrodniczych. Zdaje mi się, że dość już widziałem, panno Stoner; jeżeli pani pozwoli, powrócimy teraz znowu na trawnik.
Nigdy jeszcze nie widziałem mego przyjaciela z takim marsem na czole i z tak gniewnie, ponuro ściągniętemi brwiami jak wtedy, gdyśmy się przechadzali po tym trawniku; ale ani ja ani panna Stoner nie ośmielaliśmy się naszemi pytaniami przerywać jego zamyślenia, dopóki sam nie wyrwał się z tej zadumy.
— Najwyższej wagi rzeczą, panno Stoner, — rzekł wreszcie, — jest to, abyś pani w każdym względzie najściślej zastosowała się do moich rad.
— To też uczynię niewątpliwie.