Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 12 - Zabójstwo w Abbey Grange.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.
Zabójstwo w Abbey Grange




Pewnego ogromnie mroźnego wieczora leżałem już w łóżku, gdy ktoś zjawił się przedemną i ściągnął gwałtownym ruchem kołdrę ze mnie. Rzecz naturalna, że zerwałem się na równe nogi.
Przedemną stał Holmes. W ręku trzymał świecę, która rzucała jasne światło na jego twarz, a z tej twarzy wyczytałem, że musi mieć coś bardzo ważnego na głowie.
— Wstań, Watsonie, zawołał. — Chodź ze mną. Polowanie się rozpoczyna. Nie odmawiaj! Ubierz się i chodź ze mną!
Po upływie dziesięciu minut siedzieliśmy już w dorożce, która nas wiozła do stacyi kolejowej Charing Cross. Ulice były puste, a wśród mgły, tej sławnej ciemnej mgły londyńskiej, przebijały się pierwsze promienie wschodzącej zorzy.
Wśród tej mgły dostrzegliśmy słabe bardzo kontury człowieka, który sam wyglądał jak mgła, a który widocznie musiał należeć do sfery robotniczej.
Holmes nie mówił nic, tylko tulił się w swój płaszcz ciężki, ja zaś poszedłem za jego przykładem, powietrze bowiem było przejmujące, a żołądki puste. Dopiero, gdyśmy na dworcu kolejowym wypili po szklance gorącej herbaty, i gdy weszliśmy do oddzielnego przedziału w pociągu, który nas miał zawieźć do Kent, otworzyły się usta Holmesa i mogłem spokojnie słuchać tego, co mówił. —
Szerlok wyciągnął jakiś list z kieszeni i czytał:

„Abbey Grange, Marsham Kent.
g. 3 m. 30 rano.