Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy.pdf/39

Ta strona została uwierzytelniona.

Oczywiście trzeba żałować, że przeprowadziła sprawę tak energicznie i gwałtownie, ale tłómaczy ją to, że nie ma matki, nie ma nikogo, od kogo mogłaby zasięgnąć rady w tej krytycznej chwili.
— Postąpiła ze mną niegodnie, była to publiczna obelga — wykrzyknął lord St. Simon, bębniąc z całej siły palcami po stole.
— Powinieneś pan trochę łagodniej sądzić tę biedną dziewczynę, uwzględniając jej wyjątkowo trudne położenie.
— Nie jestem obecnie usposobiony, aby komuśkolwiek coś wybaczać. Jestem oburzony do ostatnich granic. To wszystko było nikczemne.
— Zdaje mi się, że ktoś dzwonił — przerwał mu Holmes. — Tak jest, słychać kroki na schodach. Ponieważ zaś przypuszczałem, że nie dasz się pan nakłonić do łagodności, lordzie St. Simonie, więc zaprosiłem tu adwokata, który może łatwiej do tego doprowadzi.
Mówiąc to, otworzył drzwi i wprowadził do pokoju młodą damę i jakiegoś mężczyznę.
— Lordzie St. Simonie — rzekł, zwracając się do niego. — Pozwól pan przedstawić sobie pana i panią Hay-Moulton. Tę młodą damę miałeś pan już sposobność poznać.
Na widok wchodzących, lord zerwał się pospiesznie z krzesła i z oczyma spuszczonemi ku ziemi, z ręką założona za surdut stał niby posąg obrażonej godności. Młoda kobieta postąpiła kilka kroków ku niemu i wyciągnęła ręce do nie-