Zaczęliśmy się drapać na mały pagórek z szarego wapienia, bardzo stromy. W tym celu zeszliśmy nieco z drogi. Jeszcze nie weszliśmy na szczyt, gdy na drodze pokazał się jakiś cyklista. Pędził bardzo szybko.
— Na ziemię! — syknął Holmes, przygniatając mnie równocześnie silną dłonią.
Zaledwie skryliśmy się za ścianą wzgórza, gdy koło nas przeleciał ów cyklista, otoczony chmurą pyłu. Na chwilę tylko udało mi się rzucić okiem na jego bladą, struchlałą twarz. Twarz ta była jak gdyby karykaturą oblicza eleganckiego pana Jamesa Wildera, którego mieliśmy przyjemność oglądać wczoraj.
— Sekretarz księcia — szepnął Holmes, jak gdyby obawiał się, że ktoś nas podsłuchuje. — Prędko; trzeba zobaczyć, co będzie robił!
Szybko zaczęliśmy wspinać się po kamieniach i nareszcie dotarliśmy do punktu, z którego było widać drzwi szynkowni. Przy ścianie obok drzwi był oparty rower Wildera. Koło domu nie było nikogo. W oknie również. Zmrok zapadał coraz szybciej, aż nareszcie słońce zaszło za wieżyce Holdernesse Hall. W ciemności ujrzeliśmy dwie latarnie małego wózka, który ukazał się na podwórzu szynkowni. Wkrótce doszedł naszych uszu tętent podków. Wózek wyjechał na drogę i szalonym pędem potoczył się w kierunku Chesterfield.
Holmes stał chwilę, zapatrzony.
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/148
Ta strona została skorygowana.