Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/204

Ta strona została skorygowana.

mniej więcej w czasie kiedy człowiek zaczyna ziewać i patrzeć na zegarek, zadzwoniono do drzwi mego domu. Podskoczyłem w górę, a moja żona opuściła z niezadowoloną miną robótkę.
— Pewnie wołają do chorego — rzekła — Będziesz musiał jeszcze wyjść.
Westchnąłem, bo niedawno wróciłem do domu po całodziennej pracy.
Drzwi się otwarły, usłyszeliśmy kilka słów rzuconych pospiesznie, a potem szybkie kroki po linoleum, zakrywającem podłogę. Drzwi do pokoju otworzył ktoś gwałtownie i weszła jakaś nieznajoma, ciemno ubrana, zawoalowana dama.
— Niech pan wybaczy, że o tej porze...
Nagle straciła, jak się zdaje, wszelkie panowanie nad sobą, gdyż rzuciła się mej żonie na szyję, wybuchając płaczem:
— W strasznem, w strasznem położeniu jestem — krzyknęła — Potrzebuję pomocy!...
— Co? — zawołała moja żona — Czyżbyś to była ty, Kathie Whitney?
I odsłoniła przybyłej woalkę.
— Aleś mnie przestraszyła, Kathie! Gdyś weszła, nie miałam wyobrażenia, że to ty.
— Nie miałam innego sposobu, jak schronić się do ciebie.
Była to stara historya, że wszyscy, potrzebujący pomocy, przychodzili jak w dym do mojej żony.
— Jak to dobrze, żeś przyszła, napij się wody