pijanych nóg. Nad drzwiami ćmiła się lampka olejna. Znalazłem klamkę i wszedłem do nizkiego pokoju czy piwnicy, przepełnionej brunatnym dymem opium, a umeblowanej, jeżeli to można nazwać umeblowaniem, tak jak miejsca międzypokładowe statków, na których płyną emigranci, drewnianymi tapczanami, sięgającymi aż do sufitu.
Trudno było rozpoznać w dymie, kto jest i czy kto jest w tej dziurze? Dopiero po chwili widziało się, że na tapczanach leżą jakieś postacie w fantastycznych pozycyach, skurczone, z kolanami wysuniętemi do góry, z głową odrzuconą w tył i podbródkiem sterczącym w górę. Ciemne przygasłe oczy zwracały się na przychodnia. W ponurym cieniu zapalały się od czasu do czasu małe iskierki: to bledsze, to jaskrawsze, stosownie do tego, czy trucizna, paląca się w metalowych główkach fajek kończyła się tlić, czy zaczynała. Przeważnie ludzie, leżący tam, zachowywali się spokojnie i milczeli. Niektórzy jednak mruczeli coś do siebie, inni zaś rozmawiali ze sobą głosem dziwnie cichym i monotonnym. Zdania wylatywały im z ust nagle i odrazu; potem znów panowało milczenie. Każdy snuł tok swych myśli dalej, nie troszcząc się o to, co mówi sąsiad.
Na drugim końcu tej nory stała mała miseczka z żarzącymi się węglami. Przy niej siedział na trójnogu jakiś chudy, stary mężczyzna.
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/207
Ta strona została skorygowana.