Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/212

Ta strona została skorygowana.

mi się to już nieraz udawało. Gdyby mnie jednak poznano, byłbym zgubiony, gdyż nieraz już przychodziłem tam, aby się czego dowiedzieć, i ten Malajczyk, łotr pierwszej klasy, poprzysiągł mi zemstę. W tylnej ścianie tego budynku znajduje się okno. Gdyby to okno mogło mówić, opowiedziałoby straszliwe historye o tem, co się wyrzuca przez nie w ciemne, bezksiężycowe noce.
— Cóż takiego? Przecież nie myślisz chyba o trupach.
— Tak jest, o trupach. Gdybyśmy za każdego biedaka, którego tak uśmiercono, dostali po tysiąc funtów, nie potrzebaby już nam ani grosza. Jest to najstraszniejsza mordownia w całym Londynie i boję się, że Neville St. Clair dostał się tutaj i nie wyszedł już nigdy na światło dzienne.
Tutaj Holmes przerwał, włożył palce do ust i gwizdnął przeraźliwie. Niedaleko dał się słyszeć drugi podobny świst, poczem usłyszeliśmy turkot kół i tętent koni.
Z ciemności wynurzył się wielki wózek do polowania. Z latarni padały na nas dwa długie złotawe promienie.
— Jedziesz ze mną? — spytał Holmes.
— Jeżeli ci się zdam na co, to bardzo chętnie.
— Przyjaciel zawsze się na coś przyda, zwłaszcza, gdy w dodatku umie obchodzić się z pió-