Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/214

Ta strona została skorygowana.

zadowolony, gdyż wie, że czyni wszystko, co w jego mocy.
— Ty masz, mój drogi, jeden rzadki przymiot; dar milczenia. To czyni cię wprost nieocenionym towarzyszem — rzekł wreszcie. — Na honor, dla mnie jest to rzecz niesłychanej wagi, mieć kogoś, przed kim mogę się wygadać, gdy myśli moje nie są na razie najprzyjemniejszej natury. Właśnie myślałem nad tem, co powiem tej poczciwej kobiecinie, gdy dziś zechce się ze mną zobaczyć?
— Zapominasz, że o niczem jeszcze nie wiem.
— Zanim będziemy w Lee, znajdzie się właśnie dość czasu, aby opowiedzieć ci wszystko ze szczegółami. Historya sama wygląda niesłychanie prosto, a jednak nie wiem, co z nią począć. Nitek pełno, lecz nie mogę trafić na właściwą. Pozwól przeto, że opowiem ci wszystko jasno i wyraźnie. Być może, iż ty odnajdziesz jakie światełko tam, gdzie dla mnie jest wszystko zupełnie ciemne.
— Zacznij tylko. Słucham.
— Przed kilku laty, mówiąc dokładnie: w maju 1884, przybył do Lee człowiek nazwiskiem Neville St. Clair, jak się zdawało, zamożny. Zajął wielką willę, założył ładne ogrody i żył pod każdym względem na dużej stopie. Powoli zaczął wchodzić w stosunki sąsiedzkie i nakoniec w r. 1887 ożenił się z córką tamecznego piwowara i miał z nią dwoje dzieci. Nie