Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/235

Ta strona została skorygowana.

dychając powoli i ciężko. Był to człowiek średniego wzrostu, szkaradnie odziany, jak przystało na żebraka; przez dziury w surducie wyglądała niebieska koszula. Inspektor miał racyę, mówiąc, że żebrak jest brudny, ale nawet gruba warstwa brudu, pokrywająca mu twarz, nie była w stanie ukryć jego wstrętnej brzydoty. Blizna przedzielała mu twarz od oka do podbródka i podciągnęła, zrastając się, wargę górną do góry tak, że trzy zęby były widoczne: wyglądało to, jak gdyby żebrak ciągle się uśmiechał. Czoło i oczy zasłaniał mu kołtun rudych włosów.
— Adonis? Co? — spytał drwiąco inspektor.
— W każdym razie potrzeba go umyć — rzekł Holmes — a że przewidywałem to, więc pozwoliłem sobie przynieść, co potrzeba.
Otworzył torbę i wyjął z niej ku memu wielkiemu zdziwieniu ogromną gąbkę, taką, jakiej się używa do kąpieli.
— Ha, ha, ha, — zaśmiał się inspektor. — Ciekawy z pana człowiek, panie Holmes!
— Gdybyś pan był teraz tak łaskaw otworzyć drzwi, ale bardzo po cichu, to zobaczysz pan, że wkrótce zrobi zupełnie inną minę!
— No, zaszkodzić mu to nie zaszkodzi — zakonkludował Brandstreet. — W takim stanie nie przynosi Boone zaszczytu naszemu więzieniu.
Włożył klucz w zamek i weszliśmy po cichu.
Żebrak obrócił się na drugi bok, lecz wkrótce zasnął znowu. Holmns podszedł do kubła z wodą,