Hopkins przestał na chwilę. Zbierał myśli i nareszcie zaczął:
— Wie pan chyba, że mam silne nerwy. A jednak daję panu słowo, że zimny dreszcz przebiegł mnie od stóp do głów, gdy zajrzałem do chałupy. Muchy brzęczały jak w ulu, a podłoga i ściany wyglądały jak w rzeźni. Carey nazywał tę chatę zawsze kabiną i w istocie urządzenie było zupełnie takie, jak w kabinie. Można było sądzić, że się jest na okręcie. Hamak, mapy morskie, fotografia »Narwala«, księgi okrętowe na półce, wszystko tak urządzone, jak zwykle bywa w kapitańskiej kabinie.
Na środku leżał on sam. Twarz miał wykrzywioną w męce śmiertelnej, a wielka, szpakowata broda sterczała do góry. Przez sam środek piersi był przebity ogromnym harpunem, który wyszedł przez plecy i wbił się głęboko w ścianę. Przybito go jak chrząszcza na kartonie. Naturalnie nie żył. Znam pańską metodę, panie Holmes i zastosowałem ją odrazu. Zanim pozwoliłem, aby cokolwiek ruszono, zbadałem jak najdokładniej cały grunt zewnątrz chaty i podłogę wewnątrz pokoju. Nie było żadnych śladów.
— To znaczy, że pan nie spostrzegłeś żadnych śladów. Czy nie tak?
— Zapewniam pana, że nie było żadnych śladów.
— Kochany panie! Badałem już nie jedno przestępstwo, lecz nie natrafiłem jeszcze na ta-
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/68
Ta strona została skorygowana.