Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

moich celów. Przedsięwziąłem wykonać tej nocy wyprawę z włamaniem do domu Milvertona.
Tchu mi zabrakło na te słowa mego przyjaciela, wypowiedziane w tonie silnego postanowienia. Z błyskawiczną szybkością przebiegły przez moją głowę myśli o wszystkich następstwach tego zuchwałego przedsięwzięcia — odkrycie, uwięzienie i haniebny koniec człowieka, który dotychczas nie miał na swoim honorze ani jednej plamy. Najhaniebniejszem jednak byłoby to, gdyby mój przyjaciel był zawisły od łaski lub niełaski takiego draba Milvertona.
— Na miłość boską, zastanów się Holmesie, co robisz! — ozwałem się przerażony.
— Mój kochany, już ja całą tę sprawę na wszystkie strony dobrze rozważyłem. Znasz mnie oddawna i miałeś sposobność przekonać się, że nigdy nie postępuję nierozważnie. I obecnie byłbym się nie zdecydował na tak ryzykowny krok, gdybym był znalazł inne wyjście. Zresztą rozpatrzmy się w całej tej sprawie. Przypuszczam, że uważasz moje przedsięwzięcie jako niezgodne z zasadami moralnemi, które może mnie wprowadzić w konflikt z kodeksem karnym. Ale przecie zamierzam włamać się jedynie w tym celu, aby wydostać od tego draba listy. Raz już próbowałem odebrać mu je gwałtem, a ty czyś nie objawił zamiaru dopomódz mi w tem?
— A może... ozwałem się po głębokim namyśle. Nie sprzeciwia się to wcale zasadom moralności, rozumie się, jeżeli w ten sposób zamierzamy