Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

wując nadzwyczajny spokój umysłu. Ja stałem przy drzwiach na straży, bacząc pilnie, czy nie grozi nam jakie niebezpieczeństwo i z natężeniem umysłu oczekując wyniku pracy Holmesa. Biedak męczył się całe pół godziny, aż nareszcie ciężkie, żelazne drzwi kasy odskoczyły z trzaskiem i ujrzeliśmy wielką ilość pakietów wypełniających półki. Każda z paczek była związana sznurkiem, opieczętowana i zaopatrzona napisem. Holmes wziął do ręki, ale przy migotliwem świetle kominka niepodobna było nic dojrzeć. Ponieważ niebezpiecznem było zapalić elektryczne światło, ze względu na bliskość sypialni Milvertona, Holmes wydobył ślepą latarkę. Nagle zadrżał, wstrzymał oddech i ukrył się za portyerą, dając mi znak, abym uczynił to samo.
Ledwie stanąłem obok niego w ukryciu, usłyszałem to, co dawno już uwagi jego nie uszło. W głębi domu wszczął się ruch, zamknęły się gdzieś z trzaskiem drzwi. Dochodził nas wreszcie coraz wyraźniejszy szmer i odgłos zbliżających się kroków. Ktoś kroczył ku nam przez ganek. Niebawem otworzyły się drzwi i błysło w całym pokoju światło elektryczne i poczuliśmy równocześnie silną woń cygara. Za chwilę drzwi się zamknęły napowrót. Ktoś przechadzał się po pokoju niecierpliwie tam i sam, aż wreszcie ozwał się głuchy stuk krzesła i nie było już słychać odgłosu kroków. Po małej chwili usłyszeliśmy znowu zgrzyt klucza w zamku u szuflady biurka i szelest papieru.