Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/10

Ta strona została przepisana.

Ciebie, gdy te dobra będę się znajdowały w mojem posiadaniu, aniżeli w obcych rękach. U rodzonego brata matki znajdziesz wszakże zawsze serdeczne przyjęcie i miłość rodzinną.
A teraz, kochany Ludwiku, chcę Ci dać dobrą radę. Byłem, jak wiesz, zawsze gorącym republikaninem ale z losem nie można walczyć, a potęgi Napoleona nikt zachwiać nie zdoła. Dlatego starałem się wyświadczyć mu pewne usługi. Powiodło mi się to szczęśliwie. Jest mi życzliwie usposobiony i gotów mi się niewątpliwie za nie odwdzięczyć. Jak Ci zapewne wiadomo, znajduje się obecnie ze swojem wojskiem w Boulogne, w oddaleniu zaledwie kilku mil od Grobois. Gdy tu przybędziesz, on z pewnością, ze względu na zasługi Twego wuja, zapomni o nienawiści Twego ojca. Wprawdzie nazwisko Twoje jest jeszcze umieszczone na liście proskrypcyjnej, ale wpływ mój na cesarza potrafi zdziałać, że ta klątwa zostanie rychło z ciebie zdjęta Przybywaj tedy tutaj jak najprędzej z całem zaufaniem.
Twój wuj
Bernac.

Bardziej jeszcze, aniżeli sam list, dawała mi myślenia jego koperta. Czerwone pieczęcie woskowe na rogach wskazywały odcisk grubego palca, którym się widocznie wuj mój posługiwał zamiast sygnetu. Ponad jedną pieczątką widniały w pośpiechu nakreślone angielskie słowa: „Don’t come“ (nie przybywaj). Nie można było poznać, czy pisała je ręka kobieca, czy męska, ale w każdym razie stały tutaj jako złowrogi dopisek do serdecznego zaproszenia.
Nie przybywaj! Czy wuj zmienił nagle swój zamiar? Trudno przypuścić, bo pocóżby w takim razie wogóle list wysłał? A może ktoś inny chciał mnie