Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/116

Ta strona została przepisana.

Jednego marszałka podjudza przeciw drugiemu; nie dopuszcza nigdy do tego, aby między nimi panowała zgoda i harmonja. Davoust nienawidzi Bernadotte’a, Lannes jest wrogiem Besséresa, Ney Masseny, chętnie posiekaliby się wzajemnie szablami. Zna także dokładnie wszystkie nasze słabostki, chciwość pieniędzy Savary’ego próżność Cambacéresa, szorstkość i prostactwo Duroca, szaleństwa Berthiera, zarozumiałość Murata, namiętność do spekulacji Talleyranda, i wyzyskuje to wszystko dla swoich celów. Nie wiem, jakie są moje słabe strony, ale on zna je z pewnością i umie z nich ciągnąć korzyści.
— Ależ to praca nadludzka! — zawołałem — trzymać w rękach i kierować tak olbrzymim zbiorem ludzi...
— Tak, to należy mu przyznać w istocie, że nie brak mu pracowitości i energji — odpowiedział de Méneval. — Pracuje nieraz całemi tygodniami po ośmnaście godzin na dobę. Przy obradach ciała prawodawczego, którym przewodniczył, prawie wszyscy uczestnicy z przepracowania byli bliscy omdlenia. Mnie również zniszczy tak samo, jak mego poprzednika Bourienne’a; chce jednak wytrwać bez szemrania na mojem stanowisku, póki nie ulegnie temu nawałowi pracy. Albowiem, jeżeli jest twardy dla innych, nie jest bardziej pobłażliwy dla siebie samego.
— Jest to właśnie człowiek, jakiego Francja potrzebuje — rzekł Caulaincourt — jest to bowiem genjusz porządku i dyscypliny. Gdy sobie przypomnimy smutny i beznadziejny chaos, w jaki Francja popadła po rewolucji, owe niemożliwe stosunki ówczesne, kiedy każdy chciał rozkazywać, a nikt nie chciał słuchać, musi sobie jasno uprzytomnić, że tylko Napoleon mógł ocalić naszą ojczyznę. Wszyscy oglądaliśmy się wówczas z upragnieniem za jakąś silną podporą, którejbyśmy