Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/123

Ta strona została przepisana.

Gdy skończył dyktowanie, zwrócił się nagle do mnie. Ze słów jego poznałem, że mnie cały czas widział i obserwował, nie dając tego poznać po sobie.
— Zdajesz się pan zdziwiony, panie de Laval, że mogę sam załatwiać sprawy mojej marynarki, nie mając obok siebie mego ministra marynarki? Musisz pan wiedzieć, że ja zasadniczo sam studjuję każdy wypadek i postępuję potem podług mojego uznania. Gdyby poczciwi Bourbonowie byli tak samo czynili, nie siedzieliby może teraz na wygnaniu w mglistej Anglji.
— Trzeba w istocie mieć tak nadzwyczajną pamięć, jak wasza cesarska mość, aby móc temu wszystkiemu podołać — odpowiedziałem.
— Pamięć moją, młodzieńcze, wyrobiłem sobie przez systematyczne ćwiczenie. Zdaje mi się, jak gdybym miał szufladki w mózgu, które mogę według mego upodobania otwierać i zamykać. Zawsze znajduje w nich to, czego szukam. Mam złą pamięć liczb i imion, natomiast przypominam sobie wybornie fakty i fizjognomje. Trzeba dużo rzeczy pamiętać, panie de Laval. Tu mam naprzykład jedną szufladę pełną okrętów wojennych. Inna zawiera znów wszystkie porty i warownie Francji. Jako przykład, chcę panu przytoczyć wypadek następujący. Pewnego razu mój minister wojny czytał mi sprawozdanie o obwarowaniu naszych wybrzeży, a ja udowodniłem mu, że zapomniał wymienić dwa działa, należące do jednej z bateryj w Ostendzie. W innej szufladzie mam znów przechowane pułki armji francuskiej. Czy ta szuflada w porządku, marszałku Berthier?
Oficer i twarzą gładko wygoloną, który stał w oknie, gryząc paznokcie, odpowiedział z ukłonem na pytanie Napoleona: