Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/13

Ta strona została przepisana.

odegrał tu ważną rolę jeszcze inny wypadek. W Ashford miałem niedawno temu z pewnym szlachcicem angielskim niemiłe zajście. Anglicy w ogólności zachowywali się bardzo uprzejmie wobec francuskich emigrantów. Każdy z nas ma Anglję i jej mieszkańców w miłej pamięci. Ale wszędzie na świecie znajdują się ludzie zuchwali i chełpliwi i nie brakowało ich także w spokojnem i zacisznem Ashford. Był tam zwłaszcza niejaki Forley, znany jako awanturnik i zawadjaka, lubiący szydzić z każdego. Gdy spotkał kogoś z nas, wypowiadał nagłos zniewagi, nietylko przeciw rządowi francuskiemu, coby można ostatecznie wybaczyć angielskiemu patrjocie, ale przeciw samej Francji i wszystkim Francuzom. Długi czas udawaliśmy, że nie słyszymy tych jego brutalnych wycieczek, ale wkońcu było mi tego zawiele i postanowiłem dać mu należytą nauczkę.
Pewnego wieczora siedziałem z kilku przyjaciółmi w sali gospody „Pod zielonym człowiekiem“, a przy sąsiednim stole siedział Forley. Był napół pijany i robił nieustannie złośliwe uwagi o Francuzach.
— A teraz, panie de Laval — zawołał nakoniec, kładąc szeroką dłoń na mojem ramieniu, — musisz pan wypić wraz ze mną na cześć ręki Nelsona, która ma zniszczyć Francję.
— Dobrze, — odpowiedziałem, — wypiję wraz z panem, jeżeli pan mi przyrzekniesz, że wzniesiesz później wraz ze mną inny toast.
— Zgoda, — odpowiedział i wychyliliśmy nasze szklanki.
— Teraz kolej na pański toast — zawołał.
— A więc dobrze — rzekłem — piję na cześć kuli działowej, która urwie tę rękę.
Zamiast odpowiedzi, oblał mi twarz winem. Przy-