Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/137

Ta strona została przepisana.

— Eugenja podziela w zupełności moja polityczne przekonania, najjaśniejszy panie.
— W tym wieku niema się jeszcze politycznych przekonań. Ale w waszych żyłach płynie krew emigrantów i ta, prędzej lub później, odezwie się kiedyś. Ja sam zajmę się pańskiem małżeństwem, panie de Laval. Życzę sobie, aby pan się udał do Pont-de-Briques, abym pana przedstawił cesarzowej. — Cóż tam znów, Constant?
— Jakaś pani jest w przedpokoju i prosi o posłuchanie. Czy mam jej powiedzieć, aby przyszła później?
— Jakaś pani? — zawołał cesarz z uśmiechem. — Kobiety to rzadki gość w naszym obozie. Kto ona jest i czego pragnie odemnie?
— Nazywa się Sybilla Bernac.
— Co? — zawołał Napoleon. — Córka starego Bernaca z Grobois? Wszak to brat pańskiej matki, panie de Laval, czy prawda?
Musiałem się zarumienić ze wstydu, albowiem cesarz poznał po mnie natychmiast moje zakłopotanie.
— No tak, rzemiosło jego nie jest bardzo zaszczytne, ale jest to człowiek dla mnie bardzo potrzebny. Jest on obenie posiadaczem zamku Grobois, który wedle prawa spadkowego miałby się panu prawnie należeć. Czy prawda?
— Tak jest, najjaśniejszy panie.
— Spodziewam się, że pan nie w tym celu wstąpił do mnie w służbę, aby odzyskać napowrót swoją posiadłość?
— Nie, najjaśniejszy panie. Chcę sam sobie wszystko zawdzięczać.
— Bardzo dobrze — odpowiedział cesarz. — Jest to istotnie większa zasługa własną pracą dorobić się majątku. Zresztą nie mógłbym nawet zwrócić panu pań-