Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/143

Ta strona została przepisana.

pięknej dziewczyny czynił bardzo mile wrażenie. Usłuchaliśmy jej chętnie i dosiedliśmy naszych koni; wkrótce minęliśmy okopy obozu.
— Teraz pojadę już dalej sama — rzekła. — Mogę zatem liczyć na panów obydwóch?
— Naturalnie — odpowiedziałem.
— Aż do śmierci — zawołał Gérard z zapałem.
— Teraz mam dwóch walecznych ludzi do pomocy oto wszystko czego potrzebuję — rzekła z uśmiechem.
Puściwszy koniowi cugle, popędziła galopem w kierunku ku zamkowi Grobois.
Pogrążyłam się w zamyśleniu. Napróżno łamałem sobie głowę nad tem, w jaki sposób spodziewała się wykryć ślad Toussaca. Czy miał rzeczywiście instynkt kochającej kobiety zwyciężyć tam, gdzie zawiodła zręczna taktyka i sprawność panów Fouché i Savary?...
Wkońcu obróciłem konia. Gdy podniosłem głowę, ujrzałem młodego huzara, który wciąż jeszcze nieruchomo spoglądał za piękną amazonką, aż znikła w oddaleniu.
— Słowo daję! To byłaby żona dla ciebie, Stefanie! — powtarzał kilkakrotnie sam do siebie. — Co za spojrzenie! Jaki uśmiech! A jak siedzi na koniu! I nie boi się nawet cesarza. O Stefanie, ta kobieta jest godna być twoją małżonką.
Ciągle mruczał coś do siebie, aż gdy już postać Sybilli znikła za wzgórzami, przypomniał sobie o mej obecności i zapytał:
— Pan jesteś bratem ciotecznym panny Sybilli Bernac?
— Tak jest — odpowiedziałem.
— Jesteśmy sprzymierzeńcami, mamy obydwaj wyświadczyć jej pewną przysługę. Nie wiem wprawdzie