Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/147

Ta strona została przepisana.

musisz się czuć najlepiej w takim półmroku. Zresztą zdaje się, że Anglikom mgła ta rzuciła się na mózg, o ile można sądzić podług bzdurstw, jakie na mnie ich dzienniki wypisują.
I naraz gwałtownym ruchem, który zwykle towarzyszył u niego nagłym wybuchom gniewu, porwał angielską gazetę, rzucił ją na ziemię, zdeptał nogami i wtrącił w ogień.
— Czemże jest taki nędzny pismak gazeciarski — krzyczał głosem ostrym, chrapliwym, który już raz słyszałem w czasie owej sceny z admirałem Bruix. — Czemże on jest właściwie? Osobistość jakaś w ubraniu podartem i poplamionem, która siedzi gdzieś w zatęchłej izbie, w głębi podwórza i uważa się przytem za jedną z wielkich potęg Europy. Mam już dość tej wolności prasy. Niektórzy wprawdzie — między nimi i pan, panie Talleyrand — pragną gorąco, aby ją wprowadzono także w Paryżu; ja jednak uważam wszystkie dzienniki za zbyteczne, z wyjątkiem „Monitora“, który ogłasza rozporządzenia rządowe.
— Ja jestem tego zdania, najjaśniejszy panie — rzekł minister — że lepsi są otwarci przeciwnicy, aniżeli tajni wrogowie i że jest rzeczą mniej szkodliwą wylewać atrament, aniżeli krew. Cóż ci zależy, najjaśniejszy panie, na bazgraninie twoich wrogów, dopóki rozporządzasz armją złożoną z pięciuset tysięcy ludzi?
— Bredzisz pan, wykrzyknął cesarz zniecierpliwiony. — Słuchając pana, możnaby sądzić, że odziedziczyłem koronę cesarską po moim ojcu. Ale i to pominąwszy, uważam potęgę prasy w ogólności za nieznośną. Burbonowie pozwolili dziennikom krytykować swoje rządy i oto do czego doprowadzili. Ludwik XVI. i Marja Antonina zginęli pod gilotyną, arystokracja zdziesiątkowana, zniszczona, wygnana z kraju, setki ty-