Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/148

Ta strona została przepisana.

sięcy osób wymordowanych, oto wyniki ich systemu. Gdyby byli kazali swojej gwardji szwajcarskiej śmiało uderzyć, tak ja rozkazałem moim grenadjerom dnia 18. brumaire, coby się było zostało z tego świetnego zgromadzenia narodowego? Cios bagnetem w serce Mirabeau’a byłby wtedy całą rzecz jak najpomyślniej zakończył. Byłoby się później uniknęło tego strasznego rozlewu krwi.
Usiadł na fotelu i wyciągnął nogi do ognia.
W rogu kominka widać było mały skrawek spopielony, było to wszystko, co zostało z dziennika londyńskiego.
Czerwony blask ognia oświetlał piękną i bladą, uduchowioną twarz Napoleona. W tej chwili można go było uważać za poetę, za filozofa, za wszystko inne raczej, aniżeli za wojownika przelewającego krew. Powiadają, że to nie było wina malarzy, iż niema dwóch portretów Napoleona do siebie podobnych; rysy jego twarzy bowiem zmieniały się zupełnie, zależnie od nastroju, w jakim się znajdował. W chwilach spokoju i zadumy twarz jego była najpiękniejsza. Piękniejszego oblicza, aniżeli wtedy u cesarza, siedzącego przy kominku, nie widziałem wogóle, przez całych sześćdziesiąt lat mego długiego życia.
— Pan nie masz ani marzeń, ani złudzeń, panie Talleyrand — mówił cesarz. — Pan byłeś zawsze cynikiem, człowiekiem praktycznym, trzeźwym, chłodnym, U mnie jednak zarówno zmrok, jak i szum morza, podniecają silnie wyobraźnię. Podobny wpływ wywiera na mnie muzyka, zwłaszcza muzyka z powtarzającemi się stale melodiami, jak niektóre utwory Passaniella. Jest to dziwne wrażenie, któremu się oprzeć nie mogę. Zaczynam wtedy marzyć, unosić się i staję się poetą, jak drugi Osjan. Budzą się wtedy we mnie myśli gdyby