Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/152

Ta strona została przepisana.

traktatu w Campoformio. Byłem wtedy młodym generałem i nie miałem jeszcze trzydziestu lat. W namiocie, gdzie się mieli zejść dyplomaci, stał próżny tron z herbem cesarskim. Wszedłem po stopniach i usiadłem na nim. Nie mogłem znieść tego, aby ktoś był wyższy odemnie. Wiedziałem już dobrze w duszy, co kiedyś osiągnę. Nawet i wtedy, gdy zamieszkiwałem z mym bratem Lucjanem mały i skromny pokoik, zdawałem sobie zupełnie jasno sprawę z tego, że będę kiedyś panował nad wielkiem potężnem państwem. A jednak nic mnie wtedy nie uprawiało do tych dumnych nadziei. W szkole byłem uczniem dość miernym i między pięćdziesięciu ośmiu kolegami byłem czterdziesty drugi. Tylko matematykę dobrze umiałem, w innych przedmiotach byłem bardzo słaby. Gdy inni się uczyli i pracowali, ja oddawałem się marzeniom. Z domu nic nie otrzymałem, coby mnie mogło uprawniać do tej mojej dumy. Po ojcu nie odziedziczyłem nic innego, oprócz słabego żołądka. Będąc jeszcze bardzo młody, przybyłem do Paryża, wraz z ojcem i moją siostrą Karoliną. Mieszkaliśmy przy ulicy Richelieu i widywaliśmy często króla przejeżdżającego w swej karecie dworskiej. l któż mógł wtedy przypuszczać, że ten mały i wątły chłopiec korsykański, który z kapeluszem w ręku patrzył za powozem królewskim, będzie następca króla na tronie francuskim? A jednak już wówczas miałem to uczucie, że ten powóz dworski należy się mnie a nie komu innemu. Czego chcesz, Constant?
Dyskretny lokaj dworski pochylił się ku cesarzowi i szepnął mu coś do ucha.
— Tak, prawda — odpowiedział Napoleon. — Było tak umówione, ale napomniałem zupełnie. Czy ona jest tutaj?
— Tak jest, najjaśniejszy panie.