Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/153

Ta strona została przepisana.

W przyległym pokoju?
— Tak jest, najjaśniejszy panie.
Talleyrand i Berthier spoglądali na siebie znacząco. Minister chciał się oddalić.
— Nie, nie — zawołał cesarz. — Może pan tu zostać. Zaświeć lampy, Constant i niechaj powozy będą za pół godziny gotowe. Przeczytaj pan, panie Talleyrand, ten list do cesarza austriackiego i powiedz mi, co o nim sądzisz. Tu, panie de Méneval, jest dokładne sprawozdanie o nowych dokach w Brest, zrób z niego wyciąg i połóż na mojem biurku, abym go tam znalazł jutro rano o piątej. Pan, panie Berthier, masz dopilnować, aby cała armja była o siódmej godzinie na okrętach. Chcę się przekonać, czy to może się odbyć w przeciągu trzech godzin. Pan de Laval zaś zaczeka tu na mnie, aż się wybierzemy wszyscy do Tour-de-Briques.
Otrzymaliśmy tedy wszyscy nasze rozkazy, wypowiedziane tonem stanowczym. Cesarz zaś przeszedł szybkiemi krokami przez pokój i otworzył boczne drzwi. Za jego szerokiemi plecami ujrzałem postać kobiecą w różowej jedwabnej sukni, poczem zapadła za nim portjera.
Berthier ogryzał znów w kącie paznokcie, Talleyrand, ściągnął brwi w górę i przybrał wyraz szyderczy, de Méneval zaś, z miną zakłopotaną, ślęczał pochylony przy swoim stoliku, nad plikiem papierów.
Constans, zawsze cichy i dyskretny, zapalał świece.
— Która to? — szepnął minister?
— Śpiewaczka z wielkiej Opery — odpowiedział Ęe thier.
— A czy ta mała Hiszpanka popadła w niełaskę?
— Nie sądzę! była tu dopiero wczoraj.