Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/154

Ta strona została przepisana.

— A hrabina?
— Kupił jej willę w Ambleteuse.
— Panowie, nie mogę pozwolić na skandale na moim dworze — mówił Talleyrand z szyderskim uśmiechem, wspominając kazanie moralne, które cesarz niedawno wygłosił, dając nauki swemu otoczeniu a przedewszystkiem jemu samemu.
— Ale, ale, panie de Laval — rzekł potem do mnie — pragnąłbym się chętnie dowiedzieć czegoś bliższego o planach i widokach partji Burbonów w Anglji. Pan musi przecież być o tem dobrze poinformowany. Czy ma ona jakie szansę powodzenia?
Przez kilka minut zasypywał mnie pytaniami i żądał różnych wyjaśnień. Widać było po całem jego zachowaniu się, jak go Napoleon trafnie osądzał.
Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że dyplomata ten był silnie zdecydowany, zawsze i wszędzie stanąć po stronie tego, kto zwycięży, że nie jest to człowiek, który pozostaje wiernym przyjacielem w nieszczęściu i przeciwnościach.
W czasie naszej rozmowy wpadł nagle Constant do pokoju, w najwyższym stopniu zmieszany i wzburzony. Nigdy nie byłbym przypuszczał, że jego twarz, zawsze tak spokojna i łagodna, może wyrażać tak silną grę uczuć.
— Na miłość Boską, panie Talleyrand — wołał, łamiąc ręce. — Takie nieszczęście!... Kto byłby się mógł tego spodziewać?
— Cóż takiego się stało, Constant?
— O, panie Talleyrand, nie śmiem przeszkadzać cesarzowi, a jednak, a jednak...
— Cóż takiego?
— Cesarzowa właśnie przybyła i zaraz tu wejdzie.