Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/157

Ta strona została przepisana.

— Tak, tak, proszą bliżej, ja tak chcę — nalegała cesarzowa. — Pani z pewnością zimno. Constant, podsuń pani de Remusat tę tygrysicę pod nogi.
Ta uprzejmość i życzliwość cesarzowej pochodziła istotnie z serca i zdobywała jej przywiązanie wszystkich ludzi, bez względu na ich stanowisko społeczne. Nawet z najbardziej zawziętych przeciwników jej małżonka nikt nie był jej wrogiem. Gdy później żyła w Malmaison, w smutku i samotności, jako kobieta opuszczona, wszyscy Francuzi otaczali ją taką samą czcią i miłością, jak wtedy, gdy jeszcze znajdowała się u boku swego wielkiego małżonka, władającego światem. A ze wszystkich ofiar, jakie Napoleon poniósł dla swoich ambitnych planów, żadna nie była mu taka ciężka i bolesna, jak rozłączenie się z Józefiną.
Cesarzowa siadła na fotelu obok kominka, na którym niedawno temu siedział Napoleon. Mogłem tedy zbliska przypatrywać się dowoli jej zajmującej postaci.
Dziwne były koleje losu tej kobiety!
Córka skromnego porucznika, zajmowała dzisiaj pierwsze miejsce między wszystkiemi kobietami Europy. Była o sześć lat starsza od Napoleona i miała wtedy rok czterdziesty drugi; w oddaleniu jednak lub przy słabem oświetleniu, można ją było, bez pochlebstwa, uważać za kobietę trzydziestoletnią. Postawa jej była giętka i szczupła, a w każdem poruszeniu wdzięk naturalny zdradzał pochodzenie kreolki. Po delikatnej twarzy można było dziś jeszcze poznać, jak musiała być niegdyś czarująco piękna, prędko jednak przekwitła, jak wszystkie kobiety z kolonij. Wprawdzie przy pomocy różnych sztuczek toaletowych mogła i dziś jeszcze uchodzić za ładną kobietę, gdy przejeżdżała karetą, albo siedziała w sali jadalnej na estradzie na górze, w pewnem oddaleniu od innych. W małym pokoju jednak