Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/158

Ta strona została przepisana.

albo przy jasnem świetle, można było poznać, że kolory na jej zwiędłych policzkach są sztuczne, co wywierało bardzo przykre wrażenie, tylko jej duże, czarne, miłe oczy pozostały doprawdy piękne i czar swój zachowały jej śliczne drobne usteczka, które zawsze się uśmiechały a bardzo rzadko się śmiały, aby nie pokazywać brzydkich, zepsutych zębów.
A z jaką godnością i jakim majestatem występowała ta kreolka z Indyj Zachodnich, jak gdyby pochodziła w prostej linji od Karola Wielkiego lub od Ludwika Świętego, Jej chód, jej spojrzenia i wszystkie ruchy białych i wykwintnych rąk łączyły w sobie szczęśliwie urok kobiety i majestat królowej. Podziwienia godny był wdzięk, z jakim wyjęła teraz z koszyka kilka kawałków drzewa aloesowego, które rzuciła w ogień.
— Napoleon lubi nadzwyczaj zapach palącego się aloesu — rzekła. — Ma bardzo delikatne powonienie i czuje najsubtelniejsze zapachy.
— Najjaśniejszy pan ma wogóle rozwinięte powonienie do wszystkich spraw — wtrącił Talleyrand. — O tem przekonali się często pełnomocnicy obcych państw na własnej skórze.
— To doprawdy okropne, gdy zaczyna badać rachunki, to doprawdy okronpe panie de Talleyrand. Nic nie uchodzi jego bystremu oku. Nic nie przepuszcza. Wszystko musi się jak najdokładniej zgadzać... Ale kto jest ten młody człowiek? Jeżeli się nie mylę, nie został mi jeszcze przedstawiony.
Talleyrand wyjaśnił cesarzowej w krótkich słowach, że cesarz przyjął mnie do swej osobistej służby, a Józefina powinszowała mi bardzo miło i uprzejmie.
— Cieszy mnie to — niewymowne, gdy wiem, że cesarz ma dokoła siebie ludzi odważnych i wiernie jemu oddanych. Od czasu owego zamachu z maszyny