Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/162

Ta strona została przepisana.

i rozsunąwszy portjerę, znikła w przyległym pokoju.
Poprzez róż widzdać było szkarłatne rumieńce gniewu na jej policzkach a z oczu jej padały błyskawice, póki walczyła z lokajem dworskim o wstęp do pokoju, gdzie się znajdował jej małżonek. Na widok Napoleona,, jednak musiała ją opuścić odwaga. O uszy moje odbił się straszny krzyk, gdyby ryk dzikiego zwierza i w tejże samej chwili wybiegła pędem cesarzowa bocznemi drzwiami, uciekając; Napoleon nieprzytomny od gniewu, biegł tuż za nią. W najwyższej trwodze skierowała się ku kominkowi, dokąd także i pani de Rémusat biegła, nie mając ochoty, wśród tych okoliczności, służyć cesarzowej jako wał ochronny. Wkońcu padły obie na fotele, na których poprzednio siedziały i skuliły się tam, podobne do zmoczonych kur, które trzepocąc skrzydłami, wróciły do gniazda.
Napoleon tymczasem chodził po pokoju, tupiąc nogami, z twarzą wykrzywioną wściekłością i rzucał dzikie przekleństwa żołnierskie.
— Ty, Constant! — wołał. — Tak więc wypełniacie twoje obowiązki? Czy nie masz już zgoła rozumu w głowie? Czyż i moje życie prywatne ma podlegać publicznej kontroli? Mam zatem być skazany na wieczne szpiegostwo żony? Wszyscy ludzie we Francji cieszą się osobistą wolnością, tylko jej cesarz ma być tej wolności pozbawiony!... A co się ciebie tyczy, Józefino, wszystko tym razem między nami skończone. Do dzisiejszego dnia wahałem się jeszcze, czy mam ciebie odepchnąć, ale to zajście rozstrzygnęło o wszystkiem. Wszystko skończyło się, postanowienie moje jest niezłomne.
My wszyscy, obecni przy tej scenie, bylibyśmy dużo dali za to, by móc się schronić w jakiejś mysiej dziurze; we mnie przynajmniej obudziło się bardzo