Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/164

Ta strona została przepisana.

przez ludzi tuzinkowych, aby powstrzymać ludzi wielkich w rozwoju ich władzy. Ja nie troszczę się o tę tak zwaną moralność, którą społeczeństwo dla siebie uchwaliło, i nie pozwolę się krępować w mej osobistej wolności. Genjusz nie zna takich względów. Czynię, co mi się podoba i nikt nie ma prawa do tego się wtrącać, najmniej zaś ty, Józefino. Musisz przyjmować wszystko ze spokojem, nawet moje kaprysy i powinnaś to uważać za zupełnie zrozumiałe, że sobie pozwalam na pewna swobodą.
Pomimo ostrego tonu, Napoleon nie wydawał się jednak zupełnie pewny słuszności swoich argumentów, albowiem zwrócił — jak to zwykł był czynić w podobnych wypadkach — rozmowę nagle na inny temat, gdzie wiedział niewątpliwie, że ma słuszność. Tak jak w bitwie tak i w utarcze słownej nie pozostawał długo w defenzywie; wkrótce znalazł słaby punkt w pozycjach nieprzyjacielskich i sposobność dla siebie, by przejść do ataku.
— Przejrzałem rachunki Lenormanda, Józefino, — rzekł po chwili. — Czy wiesz, ile sukien zamówiłaś sobie w ostatnim roku. Było ich sto czterdzieści, a niektóre z nich kosztowały olbrzymią kwotę dwudziestu pięciu tysięcy franków. Posiadasz, jak słyszę, sześćset tualet, a wielu z nich nie nosiłaś ani jeden raz. Pani de Rémusat musi to wszystko potwierdzić!
— Wszak sam życzysz sobie, Napoleonie, abym się ubierała należycie.
— Ale wydatki nie mogą rosnąć w nieskończoność. Za pieniądze, które ty wydajesz na te wszystkie fatałaszki, na te futra i materje jedwabne, mógłbym uzbroić i utrzymywać dwa pułki kirasjerów albo zbudować dziesięć fregat. Taka okoliczność, moja kochana, może w wojnie być rozstrzygająca i zaważyć na losach pań-