Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/33

Ta strona została przepisana.

kiecik. Był to niewątpliwie ten sam, który Lesage po mojem przybyciu tak gorliwie chciał ukryć. Podniosłem go i obejrzałem przy świetle. Był owinięty żółtą materją i związany białą wstążką. Znalazłem w nim kilka listów i duży arkusz papieru, zwinięty we czworo.
Gdy ujrzałem adresy na listach, krew mi zastygła z przerażenia. Jeden z nich był adresowany do obywatela Talleyranda, inne (wszystkie w stylu właściwym republikanom) do obywatela Fouché, obywatela Soult, obywatela Macdonalda, obywatela Berthier i tak dalej. Była tam cała lista generałów i dyplomatów, znanych i sławnych, jako pełni zasług stronnicy nowego cesarstwa. Cóż właściwie mógł ten rzekomy handlarz kawy pisać do tych znakomitych osób? Spodziewałem się, że na załączonym papierze znajdę wyjaśnienie. Odłożyłem tedy owe listy na bok i rozwinąłem duży arkusz papieru. Pierwsze zdanie wystarczyło, by mi wyjaśnić niebezpieczeństwo pobytu w tym przeklętym domu. Opiewało jak następuje: Rodacy! Wypadki dnia dzisiejszego dowiodły, że tyran, nawet wpośród swego wojska, nie może ujść zemsty znieważonego ludu. Komitet trzech, który obecnie kieruje sprawami Rzeczypospolitej, skazał Bonapartego na tę samą karę, która spotkała Ludwika Kapeta. Za zamach wykonany dnia 18. brumaire...
Doszedłem do tego miejsca, gdy nagle, śmiertelnie przerażony, upuściłem papier na ziemię. Dwie olbrzymie ręce chwyciły mnie za nogi jak gdyby żelaznemi kleszczami.
Tym razem, mój drogi — krzyknął głos podobny do grzmotu — tym razem przynajmniej jesteśmy silniejsi od was.