Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/49

Ta strona została przepisana.

— Dlaczegoż tylko ja mam być ofiarą, a nie Toussac?
— Gdyby pies był Toussaca pokąsał i uczynił nieszkodliwym, byłbym miał was obydwóch w mej mocy. Ale tak, jak rzeczy stoją, poczciwy Toussac jest mi za silny. Nie, mój drogi Lucjanie, ty będziesz sam jeden moją zdobyczą wojenną i dowodem mojego trjumfu; musisz przyjąć los twój z rezygnacją.
Ale Lesage bił się ciągle pięścią w czoło i był jak nieprzytomny; zdawało mu się, że trapi go ciężki sen.
— Szpieg — powtarzał — Karol jest szpiegiem, ajentem policyjnym!
— Wiedziałem odraził, że to cię wprawi w zdziwienie.
— Przecież byłeś z nas wszystkich najzagorzalszym republikaninem. Nikt z nas nie był dla ciebie dość energiczny. Ileżto razy przysłuchiwaliśmy się twoim wykładom filozoficznym, w których nam wyłuszczałeś twoje przekonania polityczne.
l nagle inna myśl przyszła mu do głowy.
— A Sybilla? Ona przecież nie jest szpiegiem. Ty żartujesz, Karolu, powiedz, że żartujesz.
Z twarzy starca znikł wyraz srogości; rozpaliła się uśmiechem zadowolenia.
— Twoje zdumienie jest dla mnie bardzo pochlebne — rzekł. — Dowodzi, że moją rolę dobrze odegrałem, o czem zresztą i sam wiedziałem. Nie moja to wina, że ci partacze psa wypuścili. W każdym razie należy mi się sława, że sam bez obcej pomocy pojmałem jednego z najbardziej zuchwałych i niebezpiecznych spiskowców.
Uśmiechnął się szyderczo, charakteryzując w ten sposób swego więźnia.